16.6.14

Wycieczka rodzinna - Ustka.

Witajcie! W dzisiejszym poście, chciałabym wam trochę przedstawić wycieczkę, na której byłam z rodziną. Była to wycieczka do Ustki. Mam nadzieję, że zdjęcia wam się spodobają, tak samo jak sam opis. :)

Wstaliśmy tak ok. 6:30. Po zjedzeniu śniadania, ubrania się, ogólnie porannej toaletki, wyruszyliśmy w kierunku Słupska, po moją starszą siostrę Paulinę, by odebrać ją z internatu. Po dojeździe do Słupska, odebraliśmy Paulinę, oraz po chwili ruszyliśmy w dalszą drogę. Po krótkim czasie byliśmy już w Ustce. Wyszliśmy z samochodu i od razu udaliśmy się nad morze. Paulina prowadziła, ponieważ już tam była, bo ma niedaleko ze Słupska. Drogi trochę było, ale to pierwsze miejsce, gdzie droga do morza nie byłą przez las. Cud! Nad morzem było pełno muszle, oraz fale były spore, przez co dano zakaz kąpieli. Nie zatrzymało to jednak Julki i mnie przed moczeniem nóg. Niestety, na nogach się nie skończyło! ;) Julia była mokra caluteńka. Ja miałam od pasa w dół, ponieważ szłam bo Julka po tym brzegu chodziła sama, a nie jest za duża więc trzeba było jej pilnować, no i jak to ona, chlapała mnie wciągała, a najlepsze było, że jak wchodziła sobie ta gdzie miała wodę powiedzmy, do kolan, to szła duża fala i nie dość, że jak biegłam do niej by jej przypadkowo ta fala nie wciągnęła byłam mokra, to jeszcze ta fala załapała mnie i byłam mokra do pasa, plus jeszcze cały rękaw. Julia była w swoim żywiole i nie chciała wychodzić, dlatego trzeba było ją "zgarnąć" podstępem, by się przebrała. Tak zakończył się pobyt na plaży, ale przecież jeszcze sporo innych atrakcji. Przejdźmy dalej...

Mama wymyśliła, by nie przepłynąć się statkiem. No i proszę, masz tu kuro dziada. Płynęliśmy, a ja mam chorobę morską, więc robiło mi się słabo, strasznie i zbierało mi się na wymioty. Nie powstrzymało to mnie jednak przed dobrą zabawą. Płynęłam drugi raz w życiu, a przyznam, że za pierwszym było hmm.. mniej strasznie, lecz nudniej. Teraz mieliśmy miejsce na dziobie, więc było najwięcej atrakcji, a dzięki falą kilka razy, chlapnęła nas woda. Odcinek był bardzo, bardzo długi, a cały rejs trwał 40 minut. Jak wracaliśmy było mniej strasznie, bo nie płynęliśmy już pod fale. Każdy z nas nieźle się ubawił na tym statku. :)

 /kurtka-sheinside/

Chodziliśmy również po takim moście, co otwarty jest tylko o pełnych godzinach, na pół godziny. Byliśmy na jeszcze jednej plaży, przy fontannach i na takim "murze", miał nazwę, ale zapomniałam. :c Ogólnie wycieczka świetna. Kupiłam dwie kartki na pamiątkę, chciałam sobie kupić z siostrą bransoletki, lecz niestety były w kosmicznych cenach. W sezonie mamy zamiar wybrać się może jeszcze raz do Ustki, więc wtedy będzie więcej i taniej. :) Reszta zdjęć. :) 

Zdjęcie rodzinne, na zakończenie każdej wycieczki, MUSI BYĆ! :)